5 eko hitów dla twojego domu 2019 roku
Tak, tak, wiemy, że to dopiero listopad, a przed nami jeszcze niemalże dwa miesiące, w trakcie których może zdarzyć się wszystko, ale… może wcześniejsze podsumowania mijającego roku to doskonały sposób, by zdążyć jeszcze zaliczyć te doskonałości, które jakoś umknęły naszej uwadze? Tym bardziej, że działo się, oj, działo, jeśli chodzi o ekologię i nasze domowe gospodarstwa w 2019 roku. Po raz kolejny zarówno w świecie wirtualnym, jak i rzeczywistym, stawialiśmy na to, co naturalne i ekonomiczne, chemii i zbędnym gadżetom mówiąc zdecydowane adieu!
1. Zakaz reklamy
a właściwie zakaz reklamówek ma się coraz lepiej w naszym kraju, na szczęście! Naprawdę staramy się zawsze pamiętać przed wyjściem na zakupy o wielorazowych torbach – płóciennych czy lnianych, nawet koszykach – wątpliwości dopadają nas tylko czasami przy… dziale z warzywami i owocami. No bo jak bez szkód dla produktów i portfela zapakować pomidorki koktajlowe, ziemniaki, a latem cudowne owoce sezonowe?
Scarlett O’hara, która szyła suknie z zasłon, odpowiedziałaby zawadiacko: uszyj sobie woreczki z firanek! I oczywiście, jak zawsze, miałaby rację. Te niepozorne cudeńka, minimalnie wpływające na wagę ogólną ważonych produktów (mały koszt dla ciebie, wielki zysk dla świata!) zaskarbiły sobie nasze serce na całego. Nie zabierają wiele miejsca, zachowują się świetnie w praniu, są wytrzymałe, a do tego śliczne. I – bardzo tanie, jeśli wykonamy je samemu w domu. Albo poprosimy mamę, babcię, zlecimy tę drobną pracę zaprzyjaźnionej pani domu…
2. Konopie, ach, te konopie
czyż o myjce konopnej nie powiedziano już wszystkiego? Jest świetną alternatywą dla gąbek tradycyjnych, które bywają siedliskiem bakterii, są nieekologiczne, nieestetyczne i nieekonomiczne. A myjka? Dla zachowania czystości wystarczy od czasu do czasu zlać ją wrzątkiem. Schnie sama – powieszona za sznureczek przy kranie. A myje doskonale, także te miejsca, do których musielibyśmy użyć myjki drucianej. I wygląda naprawdę świetnie. Koszt zakupionej w Internecie waha się od kilku do kilkunastu złotych, ale jeśli znów poprosimy o pomoc zaprzyjaźnioną panią domu, będziemy mieli w tej cenie ich przynajmniej kilka. Jedną dla siebie, jedną dla mamy, jedną dla brata – niech świat wreszcie zapomni o gąbkach tradycyjnych.
3. Wosk do zadań specjalnych
to po prostu woskowijka, czyli wosk pokrywający kawałek materiału bawełnianego (często z dodatkiem olejku eterycznego i żywicy), mający za zadanie… no, nie tylko pomóc nam w przechowywaniu żywności, ale także uchronić nas od otaczającego zewsząd plastiku. Blogerzy wciąż prześcigają się w recepturach idealnych na wykonanie takiej woskowijki w domu: jedni używają do tego piekarnika, inni żelazka, jeszcze inni kąpieli wodnej. Wszyscy w każdym razie udowadniają, że wykonanie jej samodzielnie jest proste jak drut (albo woskowijka po wyjęciu z piekarnika) i konieczne, jeśli nie chcemy już więcej, by to, co trafia do naszych organizmów, wcześniej miało zbyt wielką styczność z plastikiem. A efekt odwijania kanapki z takiej ślicznej ekologicznej chusteczki – w przerwie lekcyjnej czy w pracy – i podążający za nią wzrok właścicieli sandwiczów w foliach spożywczych? Bezcenny…
4. Bambus w dłoń
bambusowe szczoteczki do zębów są długo oczekiwaną odpowiedzią na dotychczasowy zalew plastiku w naszych łazienkach. Tym bardziej, że lekarze stomatolodzy coraz częściej przypominają o wymianie szczoteczki – już nie co pół roku, ale co trzy miesiące i po każdej infekcji. A góra plastiku rośnie… Bambusowe szczoteczki, zwłaszcza te dla najmłodszych, są nie tylko śliczne i wygodne, ale także lepiej znoszą przetrzymywanie ich w pojemnikach na szczoteczki czy kubkach – nie są tak narażone na tworzenie się na swoich nóżkach pleśni z ociekającej po nich wody.
Świetną alternatywą są również szczoteczki do zębów produkowane z recyklingowanego plastiku! Na rynku można znaleźć także wykałaczki do zębów z nicią dentystyczną – tu trzeba uważać. Mimo szczerych chęci producentów, te produkty nie zawsze wykonane są w stu procentach z bambusu!
5. Płyn do mycia warzyw i owoców
kiedy zdarzy nam się w życiu tzw. jelitówka, pierwsze pytanie, jakie możemy usłyszeć od lekarza przeprowadzającego z nami wywiad, brzmi: czy spożywała pani, pan niemyte warzywa lub owoce? Jest to szczególnie ważne zwłaszcza w naszych czasach, kiedy produkty te pokrywane są licznymi substancjami mającymi chronić je przed szkodnikami, skutkami długiego transportu czy przedłużającymi ich świeży wygląd. Nie można już sobie pozwolić na zjedzenie niemytego jabłka czy pomidora, a na pewno nie wolno nam zaproponować go dzieciom! Z uwagi jednak na fakt, że to pod skórką znajduje się najwięcej witamin – jeśli nie chcemy zrezygnować z obierania gruszki czy marchewki przed gotowaniem, naprawdę dobrze je umyjmy. I nie wodą, ale wodą z płynem przeznaczonym do tego celu. Na rynku pojawia się z każdym rokiem, a ten był chyba osiągnął w tej kwestii apogeum, coraz więcej propozycji mieszanek, które jednocześnie skutecznie usuwają chemikalia z warzyw i owoców, będąc przy tym bezpiecznym dla naszego żołądka, wrażliwych dłoni i… portfela.
Jeśli jednak wolimy odmówić sobie kolejnego wydatku w gospodarstwie domowym, znów postawmy na wyrób własny. W Internecie znajdziemy mnóstwo przepis na miksturę oczyszczającą skórki warzyw i owoców – znajdźmy tylko ocet w naszej szafce, cytrynę i gotowe!